Rollercoaster na rynku budowlanym nie zatrzymuje się. Po ostrym hamowaniu na początku 2020 roku i postpandemicznym boomie inwestycyjnym, rynek ponownie mierzy się z kryzysem, tym razem wywołanym inwazją Rosji na Ukrainę. Rekordowo wysoka inflacja, odpływ kapitału inwestycyjnego, trudności w zaopatrzeniu i ograniczona dostępność personelu to największe problemy, z którymi boryka się obecnie rynek. O sektorze i strategii w niepewnym środowisku biznesowym mówi Tomasz Ślęzak, Członek Zarządu Atlas Ward Polska.
Jeszcze kilka miesięcy temu ograniczone łańcuchy dostaw i trudności z dostępnością materiałów budowlanych zapowiadały kłopoty branży. Od lutego, do galopującej inflacji, dołączyło ograniczenie popytu po stronie inwestorów. Czy widać na horyzoncie szansę na poprawę sytuacji?
Trudno jest o hurraoptymizm, ale pierwsze pozytywne zmiany są już zauważalne. Obserwujemy stabilizację łańcucha dostaw i zwiększoną podaż po stronie podwykonawców. Wpływ na to mają przede wszystkim nowe kierunki pozyskiwania materiałów oraz zmniejszone przeroby całej branży budowlanej. Oba te czynniki sprawiają, że dostępność poszczególnych surowców rośnie, przy jednoczesnym skracaniu się czasu dostaw. Spada również dynamika wzrostu cen, mimo że branża nadal poddana jest silnej presji inflacyjnej. Warto też nadmienić, że od wybuchu wojny nie odnotowujemy istotnych trudności w kompletowaniu ekip budowlanych – ruchy migracyjne pracowników z Ukrainy nie miały wpływu na rynek wykonawstwa.
A jak w tej nowej rzeczywistości odnajdują się inwestorzy?
Sytuacja przypomina silne hamowanie w czasie pierwszych miesięcy kryzysu pandemicznego, jednakże w mojej opinii – ma ona trwalszy charakter. Zmniejsza się apetyt funduszy na inwestycje w segmencie deweloperskim, podobnie jak i na projekty spekulacyjne. Coraz częściej słyszy się o wstrzymywaniu decyzji o rozpoczęciu inwestycji. W skrajnych przypadkach dochodzi nawet i do całkowitego wycofania kapitału z rynku. Szacujemy, że wzrastać będzie waga inwestycji z segmentu produkcji. Wiąże się to z zauważalnym odwróceniem procesu globalizacji. Megatrendy geopolityczne, wpływ pandemii, ograniczenia i wzrost cen transportu motywują producentów do lokowania zakładów w bezpośredniej bliskości rynków konsumentów.
Ostatnie dwa lata to czas hossy dla sektora e-commerce i wykonawców, którzy w ekspresowym tempie budowali hale i parki logistyczne dostosowane do specyficznych potrzeb tej branży. Czy faktycznie ten trend odwróci się na korzyść produkcji?
Udział e-commerce w całości handlu systematycznie rośnie, a patrząc na wyniki tego segmentu
w Europie Zachodniej – Polska ma jeszcze sporo do nadrobienia. Trend rozwoju e-commerce zatem się utrzyma. W przypadku obiektów logistycznych odnotowujemy zwiększone zainteresowanie realizacją magazynów celowanych, z konkretnymi najemcami i pod bardzo precyzyjnie określone potrzeby.
Obiekty produkcyjne wydają się być trudniejsze w realizacji. Co, z punktu widzenia wykonawcy,
jest największym wyzwaniem w budowaniu wysoko specjalistycznych kompleksów tego typu?
Budowę zakładu produkcyjnego charakteryzuje dużo wyższy stopień złożoności. Generalny wykonawca musi być szczególnie przygotowany do realizacji inwestycji produkcyjnych ze względu na ich wielobranżowość. Z tej przyczyny w Grupie Atlas Ward Polska stawiamy na zintegrowane zasoby własne. Przykładowo, zakresy instalacyjne realizujemy przy udziale lidera rynku, a jednocześnie spółki z Grupy – firmy Inplag. Własna pracownia projektowa oraz spółka instalatorska dają nam przewagę rynkową, by sprawnie realizować inwestycje klientów o najwyższym stopniu zaawansowania.
Jakie prognozy przewiduje Pan na najbliższe miesiące dla branży?
Bardzo zmienia się podejście inwestorów do przyszłych kosztów utrzymania obiektów, a co za tym idzie – oczekiwanie wobec wykonawcy, że sprawnie i konkretnie rozwiąże dylemat rosnących cen energii. Energooszczędność, samowystarczalność i „zero waste” przestają być hasłami w raportach CSR czy ESG, a stają się wyznacznikiem tego, jak będzie się budowało w najbliższych latach. Pompy ciepła, rekuperacja, fotowoltaika, stacje ładowania czy odzyskiwanie wody deszczowej – to wszystko powoli staje się standardem w budownictwie.
Niezależnie zatem od inflacji będą rosły ceny wykonawstwa, bo są to kapitałochłonne rozwiązania. Dodatkowo wpływ na branżę będzie miała odroczona w czasie presja płacowa; należy się spodziewać, że zastąpi lub uzupełni ona presję wzrostu cen materiałów. Patrząc na cały rynek budowlany wzrośnie znaczenie wspomnianego już segmentu produkcyjnego oraz budów infrastrukturalnych, kosztem budownictwa mieszkaniowego i ograniczenia dynamiki segmentu logistycznego. Zważywszy na trendy makro oraz potencjał naszego kraju, zachowuję jednak umiarkowany optymizm, choć sytuacja zweryfikuje rynek generalnego wykonawstwa i z pewnością podwykonawstwa. Jestem przekonany, że Grupa Atlas Ward Polska, poprzez strategiczny insourcing, jest dobrze przygotowana na wyzwania.
źródło: Atlas Ward