Kiedy w XVIII wieku rozpoczął się proces przechodzenia z gospodarki opartej na rolnictwie feudalnym na masową produkcję przemysłową, zaczęto obserwować kształtowanie się nowych zachowań społecznych i wzorców kulturowych. Kolejne etapy przeobrażeń ekonomicznych, obejmujące XIX stulecie i wiek XX, nieuchronnie zmierzały do narodzin społeczeństwa konsumpcyjnego i nadmiarowego pozyskiwania zasobów naturalnych. Następujące w wyniku tego różnego rodzaju negatywne zmiany, choć pierwotnie niedostrzegane, w końcu zostały zauważone.
Gdy po latach nieskrępowanego czerpania z zasobów naturalnych pojawiły się znaczne trudności w dostępie do surowców i energii, podjęto działania ukierunkowane na oszczędność tych dóbr i racjonalne nimi gospodarowanie. Działania, które miały rozwiązać problem nie tylko wysychającego źródła paliw kopalnych, ale rosnących w związku z jego utrudnioną eksploatacją kosztów wytwarzania energii. Tak narodziła się idea transformacji energetycznej jako złożonego procesu modyfikacji poszczególnych gałęzi gospodarki i związanych z nią systemów, prowadzącego do ich uniezależnienia od paliw kopalnych.
Od łańcucha dostaw do łańcucha wartości
Do momentu, w którym w świecie przemysłu zaczęto dostrzegać wspomniany we wstępie problem, cała gospodarka funkcjonowała na zasadzie wypracowanych przez wieki, ściśle określonych i powiązanych ze sobą procesów, zwanych łańcuchem dostaw. W literaturze fachowej określa się go jako „sieć organizacji zaangażowanych poprzez powiązanie z dostawcami i odbiorcami w różne procesy i działania, które tworzą wartość w postaci produktów i usług dostarczanych ostatecznym konsumentom”[1]. Na poszczególne jego ogniwa składało się pozyskanie surowców i ich dostawa do fabryki. Powstały w niej produkt poprzez sieć dystrybucyjną trafiał do hurtowni, a następnie do użytkownika końcowego — klienta. Każdy z elementów łańcucha miał swoją wartość, wynikającą z poniesionych kosztów, a cały łańcuch dostaw kosztował tyle, ile wynosiła wartość produktu.
I choć jest to bardzo uproszczony opis tego zjawiska, rzeczywistość zachodzących w nim procesów jest zdecydowanie bardziej skomplikowana. Co jednak dla nas istotne, to zrozumienie, że w okresie jego popularności o wizerunku przedsiębiorstwa decydowały przede wszystkim generowane przez nie zyski, bez względu na ponoszone w procesie produkcyjnym szeroko rozumiane koszty. Taka postawa doprowadziła do wspomnianego już nieskrępowanego sięgania po bogactwa naturalne, a w efekcie, powodując stopniowe kurczenie się ich zapasów, do wzrostu cen pozyskiwanych surowców i wytwarzanej z nich energii. W tym też momencie nadeszła refleksja, sprowadzająca się do krótkiego pytania — co dalej?
Odpowiedzi możemy szukać w zmianie podejścia przedsiębiorstw do całego procesu produkcji powiązanego z dostawą surowców, a także w zmianie postrzegania klienta i dostarczanych mu dóbr. Ten nowy sposób myślenia wymaga rozszerzenia wyeksploatowanej przez dziesięciolecia koncepcji łańcucha dostaw o wartości niematerialne, kształtujące obraz wszystkich członków łańcucha, jako tworzących większą wartość dla klienta. Klienta o bardziej świadomym światopoglądzie, dostrzegającego nie tylko cenę produktu, ale też korzyści z nim związane. W ten sposób, zamiast nastawionego jedynie na zysk procesu produkcyjnego, pojawia się zupełnie nowy model działań, zwany łańcuchem wartości, którego opis w roku 1985 przedstawił M.E. Porter[2].
Jego analiza nowo powstałego tworu pozwala na oznaczanie mocnych i słabych punktów wytwórni, a w szczególności obszarów, które mogą być istotne w kontekście zdobywania przez nie przewagi nad konkurencją. W ramach tej analizy ocenie podlegają kryteria takie jak skuteczność realizacji celów, koszty i wartość dodana, czas realizacji wartości dla klienta, ryzyko, zakres outsourcingu i insourcingu, efektywność zarządzania oraz zakres i skuteczność monitoringu procesu. Wszystkie wymienione możemy zaobserwować praktycznie w każdym współczesnym przedsiębiorstwie, które zostałoby wspomnianej analizie poddane.
Czas realizacji wartości dla klienta
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że tak, jak dla życia człowieka najważniejsze są powietrze i pożywienie, tak dla organizacji produkcyjnej będzie to energia elektryczna. Dzięki niej działają wytwarzające wszelkie dobra maszyny oraz systemy informatyczne przetwarzające niezbędne do funkcjonowania magazynów dane. Bez niej nie byłoby mowy nie tylko o sprawnym działaniu komunikacji. Zabrakłoby również ekspresów do kawy w gabinetach prezesów. Pamiętając zatem o wszystkich komórkach i systemach, które spotykamy nie tylko w strukturach zakładów produkcyjnych, ale wszelkiego rodzaju podmiotach działających w celu zaspokojeniu potrzeb bardzo szeroko rozumianego klienta, należy stwierdzić, że najistotniejszym ich elementem jest sprawna i wydajna infrastruktura elektroenergetyczna.
I tu dochodzimy do jeszcze jednego porównania systemu, tym razem ze zwykłym łańcuchem. System jest tak mocny, jak jego najsłabsze ogniwo, począwszy od przyłącza energetycznego, a na gnieździe zasilającym dane urządzenie kończąc. Każda awaria pojedynczego elementu w mniejszym lub większym stopniu przekłada się na realizację produkcji i usługi. Inaczej mówiąc, analizowane kryterium łańcucha wartości przekłada się na czas realizacji wartości i potrzeby dla klienta.
Widząc zatem wpływ poszczególnych elementów systemów elektroenergetycznych na czas realizacji, odpowiedzmy na pytanie postawione w tytule opracowania:
W jaki sposób rozbudowa systemów energetycznych może zwiększyć szybkość procesów łańcucha wartości?
Dla podkreślenia skali problemu, którego pytanie to dotyczy, prześledźmy budowę typowego systemu elektroenergetycznego, rozpoczynając od jego podstawowego elementu.
Punkt zdawczo-odbiorczy (PZO) to miejsce włączenia systemu do miejskiej sieci elektroenergetycznej. To tu zlokalizowane są liczniki energii, na podstawie których rozliczana jest pobierana przez przedsiębiorstwo energia elektryczna. Analizując jednak PZO z punktu widzenia łańcucha wartości, dotykamy tu przysłowiowego wierzchołka góry lodowej. Góry, która w przeciwieństwie do tej, którą napotkał na swojej drodze transatlantyk Titanic, nie zwiastuje tragedii i zniszczenia, lecz jest istotnym czynnikiem prowadzącym do poprawy jakości, a właściwe zapewnienia życia przyszłym pokoleniom. Dotykamy zjawiska określanego znanym nam już mianem transformacji energetycznej.
Z PZO wewnętrznymi liniami zasilającymi prąd kierowany jest do stacji transformatorowej średniego napięcia (ST SN), a następnie dalej do rozdzielni głównej zakładu (RG). Tam następuje rozdział mocy na poszczególne grupy odbiorców — budynki, hale, ośrodki obliczeniowe czy biurowce. Proces ten można przeprowadzić na przykład z wykorzystaniem rozdzielnic systemowych VX25 Ri4Power*do 6300 A.
Dalej energia elektryczna dystrybuowana jest do rozdzielnic pośrednich (RP), na przykład VX25 Ri4Power ISV*, a następnie do rozdzielnic odbiorczych (RO) poszczególnych beneficjentów technologicznych, węzłów UPS, tablic oświetleniowych (T) czy gniazd zasilających.
Każda rozdzielnica, bez względu na wytwórcę, składa się z systemu szyn zbiorczych, wyłączników, rozłączników, zabezpieczeń, układów automatyki i monitorowania. Dobór poszczególnych aparatów i zabezpieczeń oraz układ połączeń wewnętrznych został opisany stosownymi normami (np. PN-EN 61 439-1/-2). Dla każdej rozdzielnicy lub całego ich typoszeregu określa się dopuszczalne obciążenie, prąd zwarciowy oraz ochronę przed porażeniem i dotykiem. Każda rozdzielnica przed dopuszczeniem do eksploatacji podlega testom montażowym i pomiarom sprawdzającym.
RiLineX jako rozwiązanie Rittal na przyspieszenie łańcucha wartości przedsiębiorstwa
Opisany powyżej system elektroenergetyczny, może stanowić potencjalne źródło awarii, które będą silnie oddziaływać na pracę wykorzystywanej w przedsiębiorstwie infrastruktury wytwórczej. W związku z tym zakłady produkcyjne są dziś nastawione na wykorzystanie elementów i podzespołów znanych, sprawdzonych producentów. Związana z ich renomą obietnica niezawodności, stanowi istotny czynnik dla zachowania ciągłości procesu wytwórczego, a nawet umożliwia jego skrócenie, co przekłada się na zwiększenie szybkości łańcucha wartości przedsiębiorstwa.
Właśnie ze względu na ten parametr firma Rittal od lat opracowuje i z sukcesem wdraża rozwiązania systemowe szyn zbiorczych w rozdzielnicach niskiego napięcia. O skuteczności tych działań świadczyć może zaplanowana na rok 2025 premiera nowego, przełomowego w tej dziedzinie produktu RiLineX* — platformy systemowej szyn zbiorczych 60 mm z ochroną przed dotykiem IP2X. Na czym polega jego wyjątkowość?
Zespół szyn zbiorczych umieszczono w obudowie z tworzywa sztucznego, pasującej do szaf dystrybucyjnych o różnych szerokościach (np. VX*). Od frontu zapewnia ona ochronę bezpośrednią przed dotykiem zgodną z IP2XB, z możliwością zwiększenia do IP 3X. Platforma jest zgodna ze standardami bezpieczeństwa UL i normami IEC, może pracować w instalacjach elektrycznych o dopuszczalnym napięciu do 1000 V AC lub 1500 V DC z gwarantowaną wytrzymałością zwarciową jednosekundową na poziomie nieprzekraczającym 52,5 kA.
Platforma RiLineX umożliwia zabudowę na niej zunifikowanych wyłączników, aparatów, zabezpieczeń i odpływów. Dodatkowym uproszczeniem jest zatrzaskowy system montażu poszczególnych elementów, niewymagający od przeprowadzającego go personelu zaawansowanej wiedzy technicznej. Jednocześnie firma Rittal udostępnia standard połączeń szynowych, co pozwala na instalację komponentów dostarczanych także przez innych dostawców bez konieczności uzyskiwania licencji. Dzięki temu nowe rozwiązanie RiLineX staje się narzędziem dostępnym dla szerokiego grona użytkowników.
Takie podejście do konstrukcji systemowych szyn zbiorczych w rozdzielnicach niskiego napięcia prowadzi nie tylko do ograniczenia o ok. 30% czasu poświęconego na projektowanie i planowanie systemów, ale też skrócenia prac montażowych i serwisowych o ok. 50%. Oznacza to nic innego jak właśnie przyspieszenie procesów wchodzących w skład interesującego nas łańcucha wartości. Co więcej, platformę zaprojektowano w taki sposób, by z łatwością sprostała również przyszłym wymaganiom, takim jak np. pomiar energii.
Transformacja energetyczna w Polsce
Rok 2023 przyniósł istotne zmiany w polskim wytwórstwie energii elektrycznej. Po raz pierwszy w historii udział węgla w produkcji energii elektrycznej spadł do 60,5% — to jest o prawie 10,0% w porównaniu do roku poprzedniego. Pozyskanie energii z odnawialnych źródeł energii osiągnęło poziom 27,13% produkcji. Niestety, nadal dominują paliwa kopalne, których wykorzystanie określa się na poziomie 72,07%. Za pozostałe 0,80% odpowiadają magazyny energii. Nic więc dziwnego, że emisyjność polskiej gospodarki plasuje nasz kraj na trzecim miejscu rankingu światowego, a w zakresie emisyjności sektora energetyki wśród krajów członkowskich Unii Europejskiej Polska zajmuje niechlubną ostatnią pozycję.
Transformacja energetyczna naszego kraju ma nierówne tempo. Jest widoczna w elektroenergetyce, ale nie w pozostałych sektorach. Za pozytywną oznakę można jednak uznać fakt, że wzrostowi PKB w ciągu ostatnich 10 lat (o 37,7% w cenach stałych), nie towarzyszył znaczący wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną (wzrost o 5,5%)[3].
Ta krótka charakterystyka sytuacji w Polsce pokazuje, przed jak ogromnym zadaniem stoją wszystkie sektory gospodarcze, i jak wiele trzeba jeszcze w zrobić. Patrząc na sytuację kraju przez pryzmat łańcucha wartości, konieczne jest przeprowadzenie szeregu modernizacji oraz rozbudowa systemów elektroenergetycznych w taki sposób, by ich efektem była optymalizacja i podniesienie efektywności zużycia energii.
*zamieszczone oznaczenia urządzeń referencyjnych na przykładzie palety produktów Rittal
[1] Christopher M. [2000], Logistyka i zarządzanie łańcuchem dostaw, Strategie obniżki kosztów
i poprawy poziomu usług, Polskie Centrum Doradztwa Logistycznego, Warszawa
[2] Porter M.E. [1985], Competitive Advantage. Creating and Sustaining Superior Performance, The Free Press, New York
[3] Marcin Dusiło [2024], Transformacja energetyczna w Polsce, Edycja 2024, www.forum-energii.eu
źródło: Rittal