Polska stoi przed unikalną szansą na wzmocnienie swojej pozycji w europejskim sektorze obronnym. Unia Europejska otwiera drzwi do nowych możliwości: wyłącza część wydatków zbrojeniowych z rygorów budżetowych, Parlament Europejski stawia na projekt Tarcza Wschód jako priorytet, a miliardy euro z programów SAFE oraz Europejskiego Funduszu Obronnego czekają na wykorzystanie. Problem w tym, że nie wszyscy będą w stanie po nie sięgnąć.
Choć w publicznej narracji dominuje obraz nowoczesnego przemysłu, raporty i opracowania branżowe ukazują, iż rzeczywistość wciąż mocno odbiega od tego wizerunku. Polskie firmy pozostają w cyfrowym ogonie, czego efektem są rosnące koszty operacyjne, niższa wydajność, a w dalszej perspektywie wykluczenie z rynku, który coraz mniej wybacza.
– Polska ma wciąż sporo do nadrobienia, jeśli chodzi o cyfryzację przemysłu obronnego. To efekt wieloletnich zaniedbań inwestycyjnych i niedoboru specjalistów, którzy mogliby takie projekty prowadzić – mówi Konrad Dróżka, CRO i wiceprezes Transition Technologies PSC, globalnego integratora rozwiązań IT. – Wiele procesów wciąż opiera się na ręcznym przekazywaniu wiedzy i przestarzałych modelach pracy, które nie nadążają za tempem zmian. Do tego dochodzą zakłócenia w łańcuchach dostaw, rosnące wymagania regulacyjne, cyberzagrożenia i coraz większa presja na utrzymanie gotowości operacyjnej. W takim środowisku każde opóźnienie czy błąd w danych przekłada się na realne straty – od przestojów w produkcji po problemy z jakością i elastycznością działania. Dlatego cyfrowe narzędzia, takie jak PLM, nie są już opcją, a stają się warunkiem przetrwania – wylicza ekspert TT PSC.
Liczby nie kłamią, a bolą
Raport firmy konsultingowej Deloitte “Inwestycje obronne Polski” ujawnia trudną prawdę: szacuje się, że tylko 41% planowanych przez rząd zakupów zbrojeniowych na lata 2024-2035 zostanie zrealizowanych w kraju. Import sprzętu to nie jedyny problem, gdyż odpływ kapitału za granicę hamuje rozwój polskich technologii i know-how. Choć problem niedofinansowania procesów cyfryzacji dotyczy wielu państw członkowskich Unii Europejskiej, w Polsce jego skutki są szczególnie odczuwalne.
Według danych Biura Analiz Parlamentu Europejskiego (EPRS) zawartych w opracowaniu „Defence and Artificial Intelligence”, Wspólnota EU przeznacza 14,4 mld euro rocznie na badania i rozwój w sektorze obronnym. To zaledwie ułamek z 130 mld euro, które inwestują Stany Zjednoczone. Co gorsza, ponad 80% unijnych nakładów na R&D koncentruje się w zaledwie dwóch państwach członkowskich. Pozostałe 25 krajów, w tym Polska, odpowiadają za mniej niż 20% ogólnego finansowania.
Oznacza to, że nasz wkład w rozwój nowych technologii obronnych jest w najlepszym razie symboliczny. Przy takim układzie sił brak własnych rozwiązań cyfrowych przestaje być jedynie problemem operacyjnym, a staje się systemowym zagrożeniem dla zdolności obronnych i niezależności technologicznej.
Nowe reguły gry: transparentność zamiast ceny
Skutkiem wyzwań związanych z niskim poziomem inwestycji i ograniczonym udziałem w międzynarodowych programach badawczych jest nie tylko brak innowacji. Utrudniają one także dostosowanie się do rosnących wymagań rynku, zwłaszcza w zakresie transparentności i zarządzania złożonymi łańcuchami dostaw. Zgodnie z unijną dyrektywą CSDDD, od 2027 roku duże firmy będą zobowiązane do prowadzenia szczegółowej mapy dostawców, identyfikowania ryzyka i podejmowania działań naprawczych. W praktyce oznacza to konieczność zapewnienia pełnej identyfikowalności komponentów, od surowców po ostateczny produkt.
Dla firm z sektora przemysłu, w tym zbrojeniowego, staje się jasne, iż sama cena jednostkowa to za mało, by skutecznie konkurować na arenie międzynarodowej. W nowych realiach rynkowych istotniejsze od ceny stają się kwestie kontroli nad procesem, w tym odpowiedzialności za źródła oraz zdolności do szybkiej reakcji. Efektywne zarządzanie cyklem życia produktu staje się więc kluczowe, nie tylko dla optymalizacji działań, ale także po to, by zyskać przewagę tam, gdzie liczy się każda minuta i decyzja.
Właśnie dlatego coraz większego znaczenia nabierają narzędzia, które pozwalają zapanować nad złożonością całego procesu – od projektowania, przez produkcję, aż po eksploatację. Taki poziom kontroli zapewniają systemy PLM, które pozwalają już na etapie projektowania ocenić zgodność na przykład pojazdu pancernego z setkami wymagań NATO (STANAG) i specyfikacjami wojskowymi. Każda zmiana w projekcie jest automatycznie weryfikowana pod kątem zgodności. W praktyce inżynierowie od mechaniki, elektroniki i oprogramowania pracują na tym samym, zawsze aktualnym modelu 3D i dokumentacji, co eliminuje błędy wynikające z pracy na przestarzałych wersjach.
– Sektor zbrojeniowy mierzy się dziś z wyjątkowo złożonym otoczeniem – mówi Konrad Dróżka i dodaje: – Z jednej strony rosną potrzeby modernizacyjne wynikające z napięć geopolitycznych i presji operacyjnej, z drugiej – utrzymują się strukturalne bariery rozwoju: braki kompetencyjne i niska dojrzałość cyfrowa. Digitalizacja przestaje być elementem przewagi konkurencyjnej, a wręcz staje się warunkiem kontynuowania działalności w wymagającym, silnie regulowanym środowisku. Firmy potrzebują dziś rozwiązań, które pozwolą im działać szybciej, sprawniej i z większą kontrolą nad procesami.
W cyfrowym świecie czas to przewaga
W świecie produkcji czas to pieniądz, a przestój to koszt. Jak wynika z raportu „The True Cost of Downtime”, opracowanego przez globalnego dostawcę rozwiązań dla przemysłu firmę Siemens, duże zakłady produkcyjne tracą średnio 1,5 bln dolarów rocznie z powodu nieplanowanych przestojów, co stanowi równowartość około 11% ich rocznych przychodów. W sektorze obronnym, gdzie opóźnienia rozlewają się na łańcuchy dostaw i podważają zaufanie, każda stracona minuta to realne koszty: zastoje w produkcji, spiętrzenia w łańcuchach dostaw, utrata płynności i reputacji.
Tymczasem wiele przedsiębiorstw nadal funkcjonuje, wykorzystując niespójne systemy danych, analogowe procedury oraz ręczne raportowanie. Bez zintegrowanego zarządzania cyklem życia produktu (PLM), czyli centralnej platformy cyfrowej, która łączy wszystkie dane i procesy – od projektu, przez produkcję, po serwisowanie sprzętu – trudno mówić o efektywności, skalowalności lub odporności na zakłócenia. A właśnie te cechy stanowią dziś walutę konkurencyjności w sektorze.
Warto podkreślić, że problemy z cyfryzacją mają charakter systemowy i dotyczą znacznej części polskiego przemysłu. Według danych Komisji Europejskiej zaledwie 3,7% przedsiębiorstw w Polsce korzysta z rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji, a niespełna 20% wdrożyło analitykę danych. To poziomy znacząco odstające od średniej unijnej, które wynoszą odpowiednio 8% oraz 33%. Cel UE, by do 2030 roku 90% firm osiągnęło minimalny poziom cyfryzacji, wydaje się dla Polski odległy, gdy dziś ledwie 61% firm osiągnęło ten próg.
Wnioski są jednoznaczne: krajowe firmy, także te z sektora obronnego, próbują konkurować w realiach Przemysłu 4.0 bez dostępu do narzędzi, które definiują jego standard. – Transformacja cyfrowa sektora zbrojeniowego to nie jest projekt IT, to decyzja strategiczna, która wpływa na wszystkie procesy, od planowania po gotowość operacyjną. Dzisiejsza obronność to nie zestaw narzędzi, lecz zintegrowany ekosystem, w którym wszystko – od danych po decyzje – musi działać w jednym rytmie. Bez rozwiązań, które porządkują te złożoności w czasie rzeczywistym, każda strategia traci spójność już na etapie wykonania. PLM to nie tylko „kolejny system”, to architektura odporności na chaos – twierdzi Konrad Dróżka.
W praktyce tę architekturę buduje się poprzez wdrożenia realizowane przez doświadczonych partnerów, takich jak TT PSC. Polska firma z doświadczeniem w PLM nie sprzedaje tylko oprogramowania, ale dzieli się swoim know-how, jakie zdobyła dzięki międzynarodowemu doświadczeniu na każdym etapie wdrożenia i utrzymania systemu.
Ostatni dzwonek
Konrad Dróżka podkreśla, że na przemysł zbrojeniowy trzeba patrzeć w szerszym, globalnym kontekście, w którym pojawia się wiele nowych wyzwań. – Mówimy tu o integracji nowoczesnych technologii z istniejącymi procesami produkcyjnymi i projektowymi, o rosnącym ryzyku cyberataków, które nasila się wraz z postępującą cyfryzacją. To właśnie infrastruktura, jej dojrzałość i bezpieczeństwo, w dużej mierze decyduje o tym, czy sektor obronny będzie w stanie wykorzystać potencjał nowych narzędzi – zaznacza ekspert.
Nowe przepisy, zwiększone budżety, priorytety wyznaczane przez instytucje unijne, to wszystko wskazuje na to, że Europa wchodzi w etap intensywnego dozbrajania się nie tylko sprzętowo, lecz też technologicznie. Polska ma tu swoje miejsce, ale nie otrzyma go na kredyt – musi je wypracować. Cyfryzacja sektora obronnego to nie chwilowa moda, lecz konieczność wynikająca z rosnącej złożoności procesów, wymagań regulacyjnych oraz globalnych napięć. Transition Technologies PSC nie tylko oferuje rozwiązanie – pokazuje wizję polskiego przemysłu, który nie goni, lecz wyznacza tempo. Okno możliwości jest wąskie, a zegar bije głośno. Czy zrobimy to na własnych warunkach, czy pod presją okoliczności? Dziś mamy jeszcze wybór, jutro możemy mieć tylko konieczność.
źródło: Transition Technologies PSC